SZOK! W Międzyzdrojach więcej mieszkań niż ludzi! Co tu się dzieje?!
Międzyzdroje – miasto duchów czy raj dla inwestorów?
To nie żart i nie clickbait – Międzyzdroje, jedno z najbardziej znanych nadmorskich kurortów w Polsce, stało się miejscem, gdzie liczba mieszkań przewyższa liczbę stałych mieszkańców nawet trzykrotnie! Takie dane nie tylko zaskakują, ale wręcz szokują. Czy Międzyzdroje są jeszcze miastem dla ludzi, czy może stały się ogromnym „aparthotelem” na mapie Polski?
Dane, które zwalają z nóg
Według najnowszych szacunków, w Międzyzdrojach mieszka około 5 tysięcy osób. Natomiast liczba lokali mieszkalnych i apartamentów może sięgać nawet 15 tysięcy! Oznacza to, że na jednego mieszkańca przypadają nawet 3 mieszkania. Tego nie ma w żadnym innym polskim mieście. To jakby każdy – od dziecka po emeryta – miał po kilka własnych lokali. Tylko że większość z nich stoi pusta przez większą część roku.
Miasto widmo w środku tygodnia?
Jeśli odwiedzisz Międzyzdroje w listopadzie, grudniu albo w marcu, możesz odnieść wrażenie, że jesteś w mieście widmie. Większość okien w apartamentowcach – ciemna. Brak ludzi na ulicach, sklepy zamknięte, a osiedla przypominają scenografię z filmu postapokaliptycznego. Gdzie się podziali wszyscy właściciele mieszkań?
Otóż… nigdzie ich nie ma. Właściciele to głównie inwestorzy z dużych miast – Szczecina, Warszawy, Poznania, a nawet Berlina czy Hamburga. Kupili apartamenty „na wynajem krótkoterminowy”, by czerpać zyski w sezonie. A poza sezonem? Mieszkania stoją puste. A życie w mieście zamiera.
Plażowe eldorado czy betonowa pułapka?
Niektórzy mówią: „Międzyzdroje się rozwijają”. Inni: „Międzyzdroje się betonują”. Kto ma rację? Wystarczy przejść się ulicą Gryfa Pomorskiego czy Promenadą Gwiazd. Powstają tam kolejne „kompleksy apartamentowe”, często reklamowane jako „luksusowe apartamenty nad morzem”. Ale czy ktoś się zastanawia, kto tam faktycznie mieszka?
Mieszkańcy alarmują:
„Kiedyś to była spokojna, nadmorska miejscowość z klimatem. Teraz to wielki hotelowy moloch z minimalną liczbą mieszkańców” – mówi pani Maria, która mieszka w Międzyzdrojach od 60 lat.
„Nie ma już sąsiadów, z którymi można porozmawiać. Za ścianą pustka. Albo goście na weekend, którzy robią imprezy” – dodaje pan Andrzej, emeryt z osiedla Komunalna.
Czy Międzyzdroje jeszcze żyją?
Władze miasta próbują zachować balans. Z jednej strony – wpływy z podatków od nieruchomości, rozwój turystyki, z drugiej – realny kryzys demograficzny i społeczny. Bo jak żyć w miejscu, gdzie:
-
nie ma kolejek w sklepie, ale też nie ma klientów,
-
nie ma korków, ale brakuje dzieci w szkołach,
-
są inwestycje, ale nie ma społeczności lokalnej?
To pytania, które coraz częściej zadają mieszkańcy.

Kto na tym zarabia?
Najwięcej – deweloperzy i pośrednicy nieruchomości. Kupno mieszkania w Międzyzdrojach to od lat świetna lokata kapitału. Ale mieszkańcy pytają: „Czy to jeszcze miasto, czy tylko rynek?”
Ceny mieszkań przekraczają 20–25 tysięcy złotych za metr kwadratowy. Średnia krajowa pensja nie pozwala nawet marzyć o własnym kącie w tym nadmorskim kurorcie. Czy Międzyzdroje zostały sprzedane inwestorom, którzy traktują miasto jak bankomat?
Brak mieszkań komunalnych. Brak mieszkań dla młodych
Co z młodymi mieszkańcami? Wielu z nich wyjeżdża do Szczecina lub za granicę, bo nie stać ich na mieszkanie w rodzinnym mieście. Brakuje oferty mieszkań komunalnych i socjalnych. A każda nowa inwestycja mieszkaniowa to kolejny luksusowy apartamentowiec – dostępny tylko dla tych, którzy już mają pieniądze.
Śmieci, woda, kanalizacja – kto płaci?
Władze muszą utrzymywać całą infrastrukturę miasta – drogi, kanalizację, oświetlenie, wywóz śmieci – dla mieszkańców, których nie ma. A realne koszty ponoszą ci, którzy zostali. Ci, którzy są tu cały rok. To absurd i finansowe obciążenie, którego nikt nie chce podjąć.
Czy Międzyzdroje staną się drugą Dubajlandią?
Miasto na razie nie wprowadza ograniczeń dla wykupu mieszkań przez inwestorów. Ale pojawiają się głosy, że trzeba zacząć działać, zanim Międzyzdroje zamienią się w martwą przestrzeń wakacyjnego luksusu bez mieszkańców.
Niektóre miasta na świecie już to przeżyły. Barcelona, Wenecja, Dubrownik, Amsterdam – wszystkie walczą z problemem „apartamentyzacji”, który zniszczył lokalne społeczności. Czy Międzyzdroje pójdą tą samą drogą?
Gdzie jest granica?
Czy naprawdę chcemy, żeby miasta takie jak Międzyzdroje zamieniały się w luksusowe wydmuszki? Czy to jest wizja przyszłości, na którą się godzimy? Czy plaże, mola i promenady będą tylko dekoracją dla weekendowych turystów, a nie codziennością dla mieszkańców?
To pytania, które musimy postawić tu i teraz. Bo jeśli nie zrobimy tego dziś – jutro może być za późno.
